piątek, 27 stycznia 2017

Epilog #1

Nagle do uszu szatyna doszedł przeraźliwy wrzask. Wrzask Zayna. Czym prędzej zrzucił z siebie koc, którym był opatulony i biegiem pobiegł z powrotem. Miał szczęście, że nikt nie zdążył go zatrzymać. Co jakiś czas potykał się o wystające konary drzew, które chciały go powstrzymać, lecz nie pozwalał im na to. Jego ukochanego się dzieje krzywda i on musi go ochronić. Słyszał krzyki reszty grupy, która biegła za nim. Nie rozglądał się ani nie spoglądał za siebie. Nie miał na to czasu. Gdy nareszcie dobiegł na górę, gwałtownie otworzył drzwi, nie wiedząc co go tam czeka...

***

Sól rozsypała się po podłodze. Jade i Leigh-Anne spojrzały po sobie przerażone. Szatynka starała się wygonić Louisa na zewnątrz jak najciszej, ale on był zbyt uparty. Nagle rozległ się okrutny śmiech. Na szczycie schodów stała Lily. 
- Chcieliście mnie przechytrzyć? - zaśmiała się. 
Powoli zaczęła schodzić. Dziewczyny chciały uciec, lecz demon trzasnął drzwiami. Zaczął wiać silny wiatr w środku. Kartki latały dookoła, utrudniając widoczność. To był ich koniec. Dziewczynka stanęła przed lustrem. 
- Wy marne, ludzkie robaki! Myślicie, że macie jakiekolwiek szanse ze mną?! - wrzasnęła. 
Pinnock miała wrażenie, że coś w zwierciadle się poruszyło. To była Perrie! Wyciągnęła ręce przed siebie, chcąc złapać dziecko. Mongomery jednak zauważyła jakąś zmianę w ich zachowaniu. Nic nie mogło umknąć jej bystremu spojrzeniu.
- O co chodzi? - krzyknęła, odwracając się. 
Akurat w tym momencie blondynka złapała ją za gardło i wciągnęła do środka. Przez długi czas nic się nie działo, lecz nagle z lustra wyskoczył Zayn. Mulat omal się nie wywrócił, jednak Tomlinson złapał go na czas. 
- Lou... - szepnął Malik. 
Wtulił się w ukochanego, a jego ręce wodziły po jego twarzy. Nie mógł uwierzyć, że się udało. Nareszcie jest z nim! Już miał wyznać mu miłość, gdy krzyk ze środka zwierciadła przeszył tą martwą ciszę, która nastała. 
- ZBIJCIE TO LUSTRO!
Thirlwall podbiegła i z szybko bijącym sercem przewróciła obiekt. Odłamki szkła posypały się po ziemi, a drzwi otworzyły się. Do środka wbiegła reszta grupy. 
- Co się stało? - spytał Liam, wchodząc.
Zauważył Zayna i zamarł. 
- Czy to naprawdę...? - zaczął Niall, lecz Harry już pobiegł do chłopca. 
Każdy podszedł teraz do niego, oprócz Jesy. Nelson usiadła na kolanach na środku. Ostre kawałki wbijały się jej boleśnie w nogi, ale nie dbała o to. Złapała w dłonie kilka odłamków. 
- Perrie - wydukała.
Po czym wydała z siebie głośny szloch. Przyjaciele od razu do niej podbiegli. 
- Jess.. - szepnęła Lee - Nie płacz. Ona zrobiła to dla nas, dla ciebie. Wszystko będzie dobrze. 
Szatynka płakała całą drogę. Roniła łzy kiedy poszli do samochodu i nawet kiedy wrócili do Londynu dalej lamentowała. Gdy podjechali do domu Louisa, u którego miały się zatrzymać dziewczyny, Jade odciągnęła ją od reszty. Jak tylko zostały same Thirlwall wyjęła z kieszeni kurtki niewielkie lusterko z pięknie zdobioną, złotą obramówką. 
- To dla ciebie - szepnęła i cmoknęła ją w policzek - Dam ci chwilę. 
Jesy została sama. Zimny wiatr muskał jej mokre policzki. Spojrzała na zwierciadło. Nagle pojawiła się tam uśmiechnięta Perrie.
- Pezz! - krzyknęła - Perrie... - łzy ponownie lały się z jej oczu. 
Blondynka uśmiechnęła się. 
- Kocham cię. Nie chciałam odejść, ale nie było innego wyjścia. Marzę o tym byś ułożyła sobie życie. Byś miała dzieci, śliczny domek z ogródkiem. Zasługujesz na to. Żałuję, że nie będę mogła dzielić tego życia z tobą. Jednak nie zamykaj się w sobie, proszę! Znajdź kogoś kto cię pokocha. 
- A co z tobą? - załkała dziewczyna. 
- Jeśli tylko będziesz mnie potrzebować, będę tutaj. 

1 komentarz:

  1. Jeeezu cieszę się, że ta potworna Lily zniknęła i udało się odzyskać Zayna
    Swoją drogą imię Lily kojarzy mi się z kimś złym bo najpierw w Demons nosiła je matka Damona, a teraz u ciebie
    Szkoda tylko, że Pezz nie udało się uratować, bo na pewno stworzyłyby z Jesy super związek
    Podoba mi się pomysł z lusterkiem, bo mimo wszystko Perrie jednak będzie obok
    Ucieszyło mnie jak przeczytałam, że wrócili do Londynu... Nareszcie zostawili za sobą ten parszywy domek na wzgórzu :D
    Do następnego epilogu <3

    OdpowiedzUsuń