Niall nie wracał już od dłuższego czasu i wszyscy się martwiliśmy. Blondyn co prawda miał jedną niezbyt ciekawą cechę. Mianowicie nie obchodziły go uczucia innych jednak sądziłem, że nie byłby aż tak okrutny by gdzieś się schować, a nas mieć w dupie.
-Mam dosyć tego! - krzyknął Louis i wstał gwałtownie.
-Co zamierzasz? - zapytał Liam.
-Pójdziemy go poszukać. - odparł Lou.
-Ale s-sami? - pisnął Harry.
-W parach. - uśmiechnął się Tomlinson.
Poprawiłem się na stoliku, na którym siedziałem, czekając aż Tommo ogłosi, że idę z nim. To było oczywiste, przynajmniej tak mi się wydawało. Chociaż gdybym był w parze z Hazzą też nie było by najgorzej. Co innego z Payne'm. Nie wiem dlaczego ale wywoływał we mnie strach i niepokój. To dziwne, bo każdy mówił mi że nie skrzywdziłby nawet muchy ale i tak wiedziałem swoje.
-Ja pójdę z Harry'm, a Zayn z Liam'em. - zadecydował Louis, a moje serce stanęło.
Ale jak to? Przecież on mnie rozszarpie, pożre cokolwiek. Mimo wszystko nie dałem po sobie poznać, że coś jest nie tak. Uśmiechnąłem się lekko do mojego "partnera", a on odwzajemnił uśmiech.
-My sprawdzimy piętro, a wy piwnicę. - powiedział jeszcze Li.
Każdy przytaknął i skierował się na swój teren. Szedłem ramię w ramię z chłopakiem. Gdy postawiliśmy stopy na podłodze korytarza, brunet zaczął zaglądać do każdego pokoju.
-Tak właściwie... - zaczął. - To dlaczego nigdy nic nie mówisz. - zapytał, świdrując mnie wzrokiem.
Wzruszyłem ramionami, a Payne westchnął. Oczywiście mogłem mu powiedzieć prawdę ale uznałby to za kompletną głupotę.
-Czasem miło byłoby usłyszeć jak coś mówisz. Nawet na chwilkę. Musisz mieć bardzo piękny głos skoro go tak ukrywasz. - uśmiechnął się.
Nie Malik nie wolno ci! Nie Malik! Malik cioto nie płacz! Mimo wszystko kilka łez spłynęło po moich policzkach. No co? Niecodziennie słyszę coś takiego!
-Hej nie chciałem żebyś płakał. - Liam znalazł się przy mnie w ciągu ułamku sekundy.
Przytuliłem się mocno do niego. Chłopak głaskał mnie uspokajająco po plechach. Gdy trochę się ogarnąłem odszedłem od niego kilka kroków.
-Poszukam chusteczek. Zaraz wracam. - powiedział i zniknął za drzwiami, któregoś z pokoi.
Zaczęłam trząść się jak osika. Nie chciałem zostawać sam. Już wolałbym by zaczął mnie wyzywać i okładać pięściami byleby tylko ktoś przy mnie był.
-Zayn. - usłyszałem z dołu głos Louis'a.
Rozglądnąłem się jeszcze raz po korytarzu nim zszedłem. Nie powinienem ale to było silniejsze ode mnie. Słyszałem skrzypienie gdy schodziłem po stopniach na parter. Rozejrzałem się ale nigdzie nie zauważyłem Tomlinson'a.
-Zayn. - usłyszałem ponownie i głos na pewno dochodził z kuchni.
Wszedłem do pomieszczenia i nie myliłem się. W środku znalazłem chłopaka. Miał przymknięte powieki i gestem ręki pokazał mi bym podszedł. Kroczek, za kroczkiem szedłem do przodu. Cała ta sytuacja wydawała mi się dziwna. Gdy tylko znalazłem się bliżej, Tommo nagle mnie przytulił. Jedną ręką bawił się kosmykami moich włosów, zaś drugą głaskał mnie po plecach.
-Gdzie Harry? - zapytałem cichutko.
-Nie ma już Harry'ego. Nie ma Harry'ego, Liam'a i Niall'a. Jesteśmy tylko ja i ty. - odpowiedział i zaczął całować mnie po szyi.
Dygotałem ze strachu. To na pewno nie było Louis. W przypływie nagłej siły odepchnąłem od siebie jego marną kopię. Stwór przypominający mojego przyjaciela otworzył oczy ale nie były to jego błękitne tęczówki. Były całe czarne. To "coś" uśmiechnęło się do mnie i zaczęło iść w moim kierunku. Natychmiast wybiegłem z kuchni. W salonie czekał na mnie kolejny szok. Na kanapie siedziała blondwłosa dziewczyna. Jakby wyczuła moją obecność i odwróciła się do mnie przodem. Jej oczy były takie same jak Lou. Czarne. Stałem jak pajac i widziałem jak podchodzi do mnie. Przejechała paznokciem po moim policzku. Potem widziałem tylko ciemność, a w uszach brzmiała mi pozytywka.
*Oczami Harry'ego*
Schodziłem po skrzypiących schodach prowadzących do piwnicy. Trzęsłem się nie tylko ze strachu ale i z zimna. Czułem czyjś oddech na karku ale zwaliłem całą winę na moją zbyt rozwiniętą wyobraźnię.
-Poczekasz tu? - wzdrygnąłem na głos Louis'a.
Przytaknęłam, a Lou wszedł do środka. Stałem na schodach czekając aż wróci. Sprawdzenie każdego kąta w piwnicy nie zajmie mu długo czasu, prawda? Usłyszałem skrzypnięcia schodów i byłem prawie pewny, że ktoś schodzi na dół. Zamarłem i bałem się odwrócić. Wyraźnie słyszałem czyjś oddech.
-Niall? - odwróciłem się.
Jednak nie był to mój blond przyjaciel. Na schodach stała dziewczyna o brązowych włosach. Miała pełne usta i przypominała małą zagubioną dziewczynkę. Była słodka.Spojrzałem w jej oczy. Były całe czarne.
-Kim jesteś? - zapytałem cicho.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się promiennie. Zeszła jeszcze kilka stopni i stanęła przede mną. Otworzyła usta i usłyszałem przeraźliwy krzyk. Obudziłem się w toalecie. Wstałem i rozglądnąłem się. Co ja tu robię? Wyszedłem z kabiny. Przemyłem twarz i opuściłem toaletę. Stanąłem jak wryty. Już nie byłem w starym domu. Byłem w studiu nagrań. Siedziała tam trójka dziewcząt. Jedna miała czerwone włosy, miodowe oczy i kobiece kształty. Druga miała kręcone, czarne włosy i czarne oczy. Trzeciej włosy były koloru blond, a oczy błękitne niczym słoneczne niebo. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszła ta dziewczyna, którą wcześniej widziałem na schodach. Tym razem jej oczy były brązowe.
-Jade gdzie jest Marcel? - zapytała blondynka.
-Zaraz powinien być. - odparła brunetka.
Więc ma na imię Jade. Rozejrzałem się jeszcze raz dookoła. Co to wszystko ma znaczyć? Nie za bardzo wiedziałem co się dzieje dookoła mnie.
-Przepraszam dziewczynki za spóźnienie. - do pokoju wszedł chłopak o zielonych oczach i ulizanych brąz włosach. Na sobie miał śmieszny sweterek, a oczy zakrywały wielkie okulary.
-Mówiłyśmy ci byś nie mówił na nas dziewczynki. - warknęła blondynka.
-Przepraszam Perrie, znaczy pani Perrie. - poprawił się szybko, widząc zabójcze spojrzenie dziewczyny.
-Nagrywamy w końcu te piosenki? - zapytała czarnowłosa.
-Jak już jesteśmy w temacie piosenki. Co wy na to by do początku "DNA" wstawić grającą pozytywkę? - zapytał Marcel.
-Możesz nawet tam wstawić szczekającego psa byleby ludzie kupili to. - westchnęła ta z miodowymi tęczówkami.
-Jesy ma rację. I tak to mój głos w tej piosence jest najważniejszy więc to bez różnicy. - odparła, chyba. Perrie.
Chłopak westchnął. Nagle świat zaczął mi wirować, a w oczach grać pozytywka. Później słyszałem śpiew kilku dziewczyn. Piosenka była o obsesyjnej miłości. Na koniec usłyszałem ten sam dźwięk jaki wydaje aparatura gdy pacjent umiera i ciemność pojawiła mi się przed oczyma.
_________________
Hejka! Co tam? Jak reakcje? Dodałam wam gify byście ogarnęli te ich oczy ;). Tak btw zastanawiam się czy nie dodać by takiej playlisty z muzyczką, przy której pisze te rozdziału. Byście się bardziej wczuli. Opinie na ten pomysł w komentarzu proszę :). Nie wiem kiedy następny rozdział, bo mam jeszcze kilka innych rzeczy do napisania. Postaram się jak najszybciej wszystko ogarnąć. Do zobaczenia <3 !
OMG!!! Co one tu robią?? Czarne oczy?? Jezu Chryste!! Pisz to szybciej, bo już nie mogę się doczekać co dalej, no nie mogę no!! GENIALNE GENIALNE GENIALNE <3333333333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńOMFG!!!!! TE GIFY SĄ GENIALNE! BARDZO MI WSZYSTKO ROZJAŚNIŁY! ALE I TAK NIC NIE ROZUMIEM. LUBIĘ TAKIE OPOWIADANIA, W KTÓRYCH NIC NIE ROZUMIEM :)
OdpowiedzUsuńCZEMU ZAYN NIE GADA?? TO MNIE NURTUJE!
CUDO!!!!!
MOŻESZ DODAĆ MUZYKĘ. CZEKAM NA ROZDZIAŁ!!!!