poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 10

*Oczami Louis'a*
Jakiś potwór wycinał mi wzorki na brzuchu, a ja nawet nie protestowałem. Mój wzrok błądził po krwisto czerwonych ścianach i szkieletach przywiązanych łańcuchami do ścian. Łzy leciały ciurkiem po moich policzkach. Bolało, cholernie bolało ale wzór był chyba skomplikowany i wielki. Przez niewielkie okratowane okienko wpadał jakiś blask słońca. Nie rozumiałem nic i czułem jakbym tracił kontakt z rzeczywistością. Jedyne co potrafiłem zarejestrować to tylko niemiłosierny ból w okolicach brzucha. Nawet nie wiem co to "coś" mi wycinało. Nagle ból na chwilę ustał tylko po to by powrócić ze zdwojoną siłą. Przez przykute ręce i nogi nie mogłem się nawet skulić. 
***
-Louis obudź się. - usłyszałem stłumiony szept. 
Wszędzie bym poznał ten głos. Natychmiast otworzyłem oczy i poczułem okropny ból z tyłu głowy. Koło mnie siedział Zayn i wpatrywał się wielkimi oczyma na pentagram wycięty na moim brzuchu. Rozejrzałem się po pokoju, w którym się znajdowaliśmy. Miał niebieskie ściany i białe panele. Z mojej lewej strony słyszałem ciche chlipanie. Odwróciłem głowę w tamtą stronę. Harry siedział skulony, chlipiąc cicho. Obok niego spali Liam z Niall'em oparci o siebie. 

*Oczami Niall'a*
-Horan pobudka. - usłyszałem jakby przez sen. 
-Jeszcze 5 minut. - oburknąłem i mocniej zacisnąłem oczy. 
Poczułem jak ktoś mnie szturcha w ramię i niechętnie podniosłem powieki. Obok mnie siedział Liam, który uspokajał płaczącego Harry'ego. Przede mną kucał Lou i wpatrywał wyczekująco. 
-Musimy stąd się jakoś wydostać. - powiedział poważnie Payne. 
-Tylko jak? - zapytał Tomlinson.
Westchnąłem i spróbowałem przekręcić się w jakąś wygodniejszą pozycję. W tym krótkim czasie Li i Tommo już zdążyli zmienić wymianę zdań w III wojnę światową. 
-Musimy jakoś dostać się do telefonu! - krzyczał jeden. 
-Zamknij się Liam! Co to da?! Trzeba jakoś uciec i udawać, że nic się nie zdarzyło. - odkrzyknął drugi. 
-Obydwoje bądźcie cicho! - krzyknął ktoś. 
Ale to nie był ani Liam, ani Louis, ani Harry, ani ja. To był...Zayn? Mulatowi natychmiast zaszkliły się oczy i schował się za Louis'em. 
-Zayn... - zaczął Li ale nagle zaczął przyglądać się jakiemuś miejscu za chłopakiem. - Wyjście. - szepnął.
Każdy z nas spojrzał tam gdzie on. Rzeczywiście w ścianie był niewielki otwór jednak powinniśmy się jakoś przez niego przecisnąć. Louis podszedł tam na kolanach i rozejrzał się. 
-Możemy spokojnie uciec, nie ma drutu. - powiedział cicho. 
-Ale w samych bokserkach? - jęknął Harry. 
-A wolisz tu zostać? - syknął Lou. 
Podpełznęliśmy tam. 
-Liam ty pierwszy. - zadecydował Tommo. - Drugi pójdzie Harry, później Niall, po nim Zayn, a na końcu ja dobrze?

 _________________

 Cześć! Rozdział miał być wczoraj ale przyjechał tata i wyszło, że oglądaliśmy "Uniwersytet Potworów". Ten rozdział zapewne nie byłby taki zły gdyby nie fakt, że bierze mnie choroba :/. Tak więc tym oto rozdziałem zakończyliśmy część I ;). Część II zaczniemy dokładnie 10 marca :). Do zobaczenia <3 !

2 komentarze:

  1. Mój kochany przemówił!!!!
    Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    Świetnie!!!
    I tak wiem że nie uda im się uciec xD
    Nie da się uciec od napalonego Little mix ;))
    To będę z niecierpliwością czekać na nową część!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, racja ;3
    Nie uciekną od napalonych dziewczyn xD
    Zarąbisty rozdział!
    I Zaynie się w końcu odezwał
    <333
    Nie wytrzymam do 10 marca ;(

    OdpowiedzUsuń