środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział III

*Oczami Niall'a*
Przeleźliśmy przez niewielką dziurę na podwórze. Drut kolczasty zniknął.
-Tylko jak najciszej. - szepnął Louis.
Każdy z nas przytaknął i na czworaka powolutku odchodziliśmy od tego dziwnego domu. Nagle usłyszeliśmy okropny krzyk, a może raczej warkot? Trudno to opisać. Oczy Zayna natychmiast przybrały kształt spodków, a on sam szybko się podniósł i zaczął biec.
-Czekaj! - krzyknął za nim Lou i postąpił tak samo jak on.
Po chwili żaden z nas nie przejmował się początkowymi słowami Tommo i biegliśmy razem z nimi. Lalki znów wróciły na swoje miejsce, które miały na drzewach lecz miałem wrażenie, że teraz uśmiechają się do nas złośliwie. Miałem wrażenie, że każda z nich patrzy się tylko na mnie i bawi je to, że się boję. Tak wiem to tylko zabawka ale w tamtym momencie wydawały mi się prawdziwym człowiekiem. Późniejsze wspomnienia się są już tak wyraźne. Wpadliśmy na tego staruszka co na samym początku, dał nam jakieś ubrania i zawiózł na najbliższą stację benzynową skąd zadzwoniliśmy do rodzin. Nie zdziwiłem się kiedy moi rodzice w ogóle się nie przejęli tym co się ze mną stało. Nadal będę pamiętać te słowa, które powiedziała moja mama znudzonym tonem „Nie mam teraz czasu na rozmowy Niall, zadzwoń do taty.”
Westchnąłem i przetarłem zmęczoną twarz ręką. Rozejrzałem się po pokoju. W całym pokoju nieskazitelny porządek tylko na biurku walające się papiery i inne rzeczy. Wstałem z łóżka, na którym siedziałem i skierowałem się do łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą by zapomnieć wspomnienia. Wróciłem do pokoju i sprawdziłem godzinę. Było grubo po północy ale mimo to postanowiłem się przejść. Lepsze to od siedzenia w domu skoro i tak pewno nie zasnę. Włożyłem na siebie jakieś dresy i niebieską bluzę. Zszedłem na dół i wyszedłem z domu. Moja mama dzisiaj poszła na jakiś bankiet ale podejrzewam, że nawet jakby była niezbyt ją zainteresowało, że gdzieś wychodzę o tej porze. Skierowałem się do pobliskiego parku. Wpatrywałem się w księżyc. Zawsze lubiłem to robić nawet jako małe dziecko. Budziłem się w środku nocy i wychodziłem na balkon by pooglądać księżyc. Odetchnąłem głęboko i przeczesałem włosy dłonią. Dlaczego to wszystko musiało być tak cholernie trudne? Czy ten dom nie mógł być normalny? Prychnąłem. Gdyby był normalny to na pewno i tak wydarzyło się tam coś dziwnego. To ja zawsze przyciągałem nieszczęścia. Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię i podniosłem wzrok.
-Pamiętasz mnie? - zapytała mnie blondynka grobowym tonem.
Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości. W płucach nagle zaczęło brakować mi powietrza.
-Skąd się tu do cholery wzięłaś?! - spojrzałem się na nią, a ona uśmiechnęła się wrednie.

*Oczami Zayna*
Louis wyszedł ode mnie bardzo późno. Westchnąłem i przymknąłem oczy. Lou zaczął także temat mojej przeprowadzki. Ale nie mogłem odejść chociaż bardzo chciałem. Wstałem z mojego ciepłego i wygodnego łóżka i skierowałem się do kuchni. Nalałem sobie soku pomarańczowego gdy usłyszałem jak ktoś zaczyna dobijać się do drzwi. Natychmiast odłożyłem szklankę i pobiegłem na korytarz. Wiedziałem czego, a raczej kogo mogę się spodziewać. Szybko przekręciłem klucz i ujrzałem dziewczynę, która podtrzymywała ledwo mogącego ustać na nogach mężczyznę z pijackim uśmieszkiem. Ona miała czarne włosy, tak mniej więcej do szyi, poszarpane przy końcówkach. Jej bystre spojrzenie karmelowych oczu, lustrowało mnie od góry do dołu. Pod ustami błyszczał kolczyk. Odziana była w czarny top i czarne spodnie, do których założyła czerwone conversy. Przez jej odkryte ramiona mogłem dojrzeć każdy tatuaż. Znak pik, kotwica, róża to tylko niektóre z nich, które udało mi się rozróżnić.
-Cześć Zayn. - uśmiechnęła się promiennie, ukazując zęby spiłowane na kły.
-Witaj Sarah. - odwzajemniłem uśmiech. - Znów się upił?
Dziewczyna przeniosła wzrok na chłopaka, który był uczepiony jej ramienia niczym mała małpka. Pokiwała z politowaniem głową i wiedziałem, że nie wróży to nic dobrego.
-Ostatnio mało sprzedaje. Ktoś powiedział, że ma nieczysty towar i teraz sprzedaż upadła. - westchnęła cicho.
Pokiwałem głową na znak, że rozumiem i zarzuciłem sobie jedną z rąk mężczyzny na ramię. Pomachałem się z Sarah i wszedłem do domu. Od razu zamknąłem drzwi. Może i byłem trochę przewrażliwiony na punkcie bezpieczeństwa, ale cóż poradzić kiedy twój kuzyn jest dilerem.
-Zayn kurwa mam same problemy. - zaczął bełkotać Sam, który nadal utrzymywał na mnie swój ciężar ciała.
-Będzie dobrze. - szepnąłem.
Zamieszkałem z Sam'em jak skończyłem 16 lat. Uciekłem z domu i zawędrowałem aż do Londynu. Babcia, która chyba jedyna jeszcze się mną przejmowała zadzwoniła do niego żeby mnie znalazł i przygarnął. Dopiero pewnej nocy dowiedziałem się czym tak naprawdę się zajmuje.
Siedziałem w fotelu, czytając nowy komiks. Nagle do salonu wszedł Sam, a za nim dziewczyna w czarnych jak smoła włosach.
-Zayn to jest Sarah, moja dziewczyna. - przedstawił mi swoją towarzyszkę Sam.
Dziewczyna pomachała mi z uśmiechem na ustach, a ja także odmachałem uśmiechając się lekko.
-Dzisiaj idziemy do klubu wieczorem więc będziesz miał cały dom dla siebie. Jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń. - oznajmił i zaczął zbierać się do wyjścia.
Sarah przysiadła się na oparciu fotelu i zapaliła papierosa.
-Palisz? - zapytała, a ja pokiwałem przecząco głową.
Siedzieliśmy tak kilka minut w ciszy i spokoju dopóki Sam nie wkroczył klaszcząc wesoło w dłonie.
-Lepiej chodźmy, towar sam się nie sprzeda. - powiedział.
Zmarszczyłem brwi. Jaki towar? Spytałem oto kuzyna, a ten tylko uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni biały proszek w małym foliowym woreczku.
-Zayne.. - głos mojego kuzyna, wyrwał mnie z rozmyślań.
Zaprowadziłem go do pokoju i położyłem na łóżku. Nie zdążyłem jeszcze przykryć go kołdrą gdy usłyszałem jego donośne chrapanie. Zdjąłem mu jeszcze buty i opuściłem pomieszczenie. Skierowałem się do salonu, gdzie usiadłem w moim ulubionym fotelu. Włączyłem TV i przełączałem kanały. Nic ciekawego. Same programy ezoteryczne i inne podobne ścierwa. Zrezygnowany, nacisnąłem czerwony przycisk na pilocie i odrzuciłem go gdzieś w bok. Siedziałem w całkowitej ciszy, zakłócanej jedynie przez tykanie zegara. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja podskoczyłem na ten nagły dźwięk. Pomyślałem, że to Sarah. Często Sam zostawiał u niej w aucie telefon lub coś podobnego, więc z góry założyłem że dziewczyna przyjechała oddać własność należącą do mojego kuzyna. Czym prędzej pobiegłem otworzyć jednak przed drzwiami nie ujrzałem tak dobrze znanej mi czarnej, postrzępionej czupryny. Nikogo nie było. Stwierdziłem, że jestem przemęczony i po prostu mi się zdawało. Gdy już miałem zamykać drzwi, ujrzałem pod stopami paczkę owiniętą brązowym papierem. 

  _________________
Tak wiem, że część Zayna jest dłuższa ale nie na to nie poradzę. Dowiedzieliśmy się jak uciekli oraz poznaliśmy trochę rodziny Malika. Nie mam pojęcia co by dopisać. Nie mam pojęcia kiedy nowy rozdział ale jak tylko uporam się z Końcem Świata zacznę go pisać ;> 

Do zobaczenia ♥

2 komentarze:

  1. O.O
    Nareszcie wiem, jak z tamtąd uciekli :)) [pewnie zrobiłam błąd ale co tam]
    ciekawa jestem co takiego Zayn znajdzie w tej paczce. Mam pewne przypuszczenia. Zobaczymy czy będę miała rację ;)
    Rozdział jak zawsze tajemniczy i mroczny. Jak go czytałam to miałam wrażenie, że zaraz się rozpłynę w powietrzu.
    Wszystko wydawało się być strasznie realistyczne. Nawet teraz się czuję, jakbym to wszystko przed chwilą widziała, bardzo fajne uczucie.
    Czekam na kolejny, ekscytujący rozdział i mam nadzieję, że pojawi się w miare szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoooo ale emocje *-*
    W końcu wiemy jak zwiali xD i fajnie że napisałaś trochę o rodzinie Zayna :)
    Wgl to co z Niallem? Znowu mu te pięknoty coś zrobią?? XD
    No to do następnego <3

    OdpowiedzUsuń