środa, 11 lutego 2015

Rozdział VIII

*Oczami Liama*
-Jesteś pewna, że ten list to dobry pomysł? - zapytałem.
-Chciałabym żeby Louis znał prawdę. - odparł kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki.
-Eleanor nie chcę być niemiły ale on naprawdę bardzo to przeżył. Jesteś pewna, że da sobie radę z tym wszystkim?
-Sądzisz, że ja tego nie przeżyłam?! - syknęła dziewczyna. - Wierzę, ze da sobie radę. Poza tym zawsze ma was. - dodała chłodno.
-Jak chcesz. - powiedziałem zrezygnowany.
Eleanor pożegnała się i rozłączyła. Westchnąłem i przetarłem zmęczone oczy. Może zacznijmy od początku tej zwariowanej historii. Eleanor Jane Calder żyje. To po pierwsze. O tym, że wszystko z nią w porządku wiemy tylko ja i Niall. Zayn wie o niej tylko z opowiastek Lou, a Harry nie ma o dziewczynie pojęcia. El miała kłopoty i była to poważna sprawa. Musiała w trybie natychmiastowym opuścić Londyn. Nie chciała w to wszystko mieszać Tomlinsona, więc ukartowała własną śmierć. Cóż, poszło jej to bardzo dobrze. Wręcz za dobrze. Wszyscy uwierzyli, że dziewczyna została potrącona przez samochód wracając z nocnego spaceru. Żadnych świadków, dowodów czegokolwiek. Policja zostawiła ten przedziwny przypadek. I tak przez całe trzy lata Eleanor zwodziła wszystkich za nos. I nagle teraz kiedy zagrożenie minęło, postanawia  tak po prostu wrócić. I tu pojawia się problem. Nie może tak po prostu nagle po tych latach zjawić się na ulicy jakby nigdy nic. Nim wyjechała zostawiła kilka 'wskazówek' żeby Louis mógł to zrozumieć ten cały bałagan. Oh, no tak zapomniałem o najważniejszym! Obydwoje byli szaleńczo w sobie zakochani i mimo tego wszystkiego to uczucie nie wygasło.
-Eleanor w co ty się wplątałaś. - szepnąłem cicho do siebie.
Schowałem mój telefon do kieszeni i skierowałem się w stronę mojego pokoju. Pierwsze co zrobiłem po przekroczeniu progu to rzucenie się na łóżko. Eleanor liczyła na to, że trochę jej pomogę. Teraz zostało mi podjąć decyzję czy się na to zgodzę. Od nadmiaru myśli zaczęła mnie boleć głowa. Westchnąłem ciężko i zszedłem do kuchni po jakieś tabletki. Gdy otworzyłem drzwi, mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na wyświetlacz. Ashley, dziewczyna od laptopa. Nadusiłęm zielony przycisk i przystawiłem telefon do ucha.
-Cześć Liam.
-Hej Ashley.
-Masz jakieś plany na dzisiejszy dzień? - zapytała radośnie dziewczyna.
-Na razie nie, a coś proponujesz?
-No cóż, co ty na to żebyś przyszedł do serwisu? Twój laptop już działa, więc mógłbyś go odebrać. A ja za chwilę kończę pracę i moglibyśmy pójść, na przykład, do parku.
-Brzmi wspaniale.
Umówiłem się z dziewczyną. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i wybiegłem z domu.
***
Wróciłem do domu zmęczony, lecz szczęśliwy. Byliśmy w parku, później poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Ashley była bardzo zabawnie i miło mi się z nią spędziło czas. Zapaliłem światło, jako iż było już ciemno, i odłożyłem klucze na stoliku w przedpokoju. Uśmiechnięty od ucha do ucha, skierowałem się do mojego pokoju gdzie odłożyłem plecak z laptopem. Nagle światło latarni na ulicy zaczęło migać. Podszedłem do okna i wtedy zobaczyłem . Ona podniosła wzrok i spojrzała się prosto w moją stronę. Uśmiechnęła się złośliwie i zniknęła. Światła również się uspokoiły. W pośpiechu zbiegłem na dół, chcąc zablokować wejście. Ten horror nie może dziać się naprawdę. Przesunąłem komodę i zgasiłem wszystkie światła w domu. Usiadłem na podłodze, podciągając kolana pod brodę. Zacisnąłem mocno oczy. Nie pamiętam zbyt dobrze co działo się później. Chyba musiałem zasnąć. Obudziły mnie promienie słoneczne, a przynajmniej tak mi się zdawało. Przetarłem oczy i przeciągnąłem się. Spanie na podłodze nie należy do najprzyjemniejszych. Musiało być coś około szóstej. Nie było całkiem jasno ale udało mi się dostać do salonu. Zapaliłem światło i doznałem największego w moim życiu szoku. Dziewczyna z afro, którą spotkałem w posiadłości na wzgórzu siedziała w fotelu! Miałem nogi jak z ołowiu, nie mogłem się poruszyć. Jedyne do udało mi się zrobić to wydukanie cichego „Jak?”. Kreatura jakby nie usłyszała mojego głosu i jedynie uśmiechnęła się przebiegle.
-Jak się spało Liam? - zapytała.



Polecam sobie włączyć do rozdziału :)
https://www.youtube.com/watch?v=fPjuuVOGqxI
A teraz zapraszam <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Oczami Louisa*
Przystanąłem pod drzewem i spojrzałem w górę. Mały domek z desek nadal się tu znajdował. Westchnąłem ciężko i zacząłem się wspinać po drabinie. Kiedy byłem już na górze, odsunąłem deskę, która przykrywała wejście. Mówiąc wejście mam na myśli dziurę w podłodze domku, którą się wchodziło. Stanąłem, pochylając się lekko. Rozglądnąłem się. W rogu stał stoliczek, a obok niego dwa małe krzesła. Jedno było przewrócone, więc podszedłem by je podnieść. Wszędzie unosiła się spora warstwa kurzu. Nasz stare zabawki leżały porozrzucane na podłodze, tak jakbyśmy wyszli tylko na chwilkę by zaraz powrócić i bawić się nimi znów. Przejechałem ręką po włosach. Tak dużo wspomnień związanych z tym miejscem. Dopiero po chwili zdałem sobie z czegoś sprawę. Tych lalek było stanowczo za mało. Eleanor miała mały regał na swoje lalki. Zawsze stały one ładnie na półkach. Teraz tylko jedna z trzech półek była zapełniona zabawkami. Wzdrygnąłem się. Jakim cudem one zniknęły? Potrząsnąłem głową, wyrzucając te myśli. Nie po to tu przyszedłem. Westchnąłem cicho i wyjąłem z kieszeni mały, złoty kluczyk. Szybko wzrokiem odnalazłem kufer, którego szukałem. Podszedłem do niego, wolnym krokiem. Przykucnąłem. Czy naprawdę tego chciałem? Zamyśliłem się na chwilę. Miałem poznać prawdę. Co jeśli ta prawda będzie dla mnie zbyt bolesna? Poczułem rosnącą gulę w gardle. Nie, już się dosyć napłakałem! Szybko otworzyłem kufer. Wziąłem głęboki oddech nim zajrzałem do środka. Był tam album ze zdjęciami, jakiś stary zeszyt, pamiętnik dziewczyny i jedna, leżąca luzem kartka. Pomału wyjąłem całą zawartość kufra i położyłem na stoliku w kącie. Przysiadłem na jednym z krzeseł. Najpierw otworzyłem album ze zdjęciami, jednak szybko go zamknąłem z hukiem. Zbyt dużo wspomnień zaczęło krążyć mi po głowie. Szybkim ruchem sięgnąłem po kartkę. Zmarszczyłem brwi, wyglądało mi to na kawałek pamiętnika, ale to na pewno nie było pismo Eleanor.

Mam już dość tego wszystkiego. Tych dziewczyn i tego domu. Słyszałam co się tu wydarzyło i okropnie się boję. Ale nie powiem tego reszcie, wyśmieją mnie. One myślą, że nie słyszę kiedy obgadują mnie po kątach, ale ja to słyszę doskonale. Myślałam, że już dawno przyzwyczaiłam się do cierpienia, jednak się myliłam. Do cierpienia nie da się przyzwyczaić. Ty po prostu starasz się wmówić sobie samemu, że się przyzwyczaiłeś. Wydaje ci się wtedy, że będzie lepiej, ale w rzeczywistości jest gorzej. Boże, znowu ją słyszałam. Tę dziewczynkę, od której wszystko się zaczęło. Słyszę jak biega po korytarzu, jej kroki odbijają się echem od ścian. Podobnie jak jej upiorny śmiech. Słyszę jak się śmieje ze mnie. Boję się wyjść spod mojej kołdry. Boję się, że znów zobaczę ją w końce pokoju, jak przykłada palec do ust i cicho szepce "tylko nie krzycz". Ona mówi, że oni nie lubią  krzyków. Nie wiem kim są oni i raczej nie chcę się dowiedzieć. Chce mi się płakać z mojej bezsilności i głupoty. Jak ja mogłam się na to zgodzić?! Czuję jak wariuję. Mój mózg już nie działa prawidłowo. Nie mogę spać. Kiedy tylko zamykam oczy widzę okropne rzeczy. Słyszę krzyki przerażenia, widzę twarze wykrzywione w bólu, ktoś wrzuca ciała do rzeki. Jeszcze chwila a sama ze sobą skończę. I tak raczej za mną nikt nie zatęskni. Potrzebuję lekarza, mam przed oczyma worek, z którego wystają ludzkie ręce i nogi. Ja nie chcę tu tak skończyć. Znowu ją słyszę. Jest bliżej mojego pokoju. Boże, za jakie grzechy?! Słyszę zgrzytanie łańcuchów. Oni przyszli z Nią. 

Tutaj kartka się urywa. Przełknąłem głośno ślinę. Poczułem czyjś oddech na karku. Nie mogę się teraz odwrócić.

-Widzę Louis, że znalazłeś kartkę z mojego pamiętnika.

__________________________________
Hej :)
Powróciłam :D
Bardzo chciałabym dalej kontynuować mój kochany Dom na Wzgórzu, ponieważ uważam, że jest jednym z lepszych fanfiction, których napisałam no i Zouis :3
Nie mam pojęcia kiedy następny rozdział, jutro wyjeżdżam ale zabieram laptopa ze sobą więc może uda mi się w międzyczasie coś napisać (będę siedzieć około 6 godzin w samochodzie, więc na pewno coś naskrobię :))


Tak więc, do zobaczenia :*
Kocham Was <3

1 komentarz:

  1. Komentuję to za późno.
    Tak naprawde to przeczytalam ten rozdzial juz wtedy kiedy sie pojawil, ale nie skomemtowalam, bo po prostu jestem leniwa. To tylko jeden powod. Drugi jest taki ze co rozdzial mnie zaskakujesz, jest tyle pytan bez odpowiedzi u po prostu czasami nie ma słów, by opisać geniusz tego co napisałaś.

    Trzymaj tak dalej, przepraszam, że z anonima
    -K.S

    OdpowiedzUsuń